ROZWAŻANIA RÓŻAŃCOWE I

II. TAJEMNICE BOLESNE

I. Modlitwa Pana Jezusa w Ogrójcu

W obliczu cierpienia czasem rodzi się w człowieku bunt. Wtedy odrzuca się cierpienie, jako największe zło. Chrystus tego nie uczynił, choć prosił pokornie Ojca o oddalenie kielicha goryczy, dodając "jeśli chcesz". A Ojciec chciał, aby Syn wypił go do dna. Ta akceptacja cierpienia przez Syna Bożego przyniosła światu odkupienie.

Zbawianie świata, poszczególnych ludzi trwa nadal. Człowiek uczestnicząc w cierpieniu dokłada swoją cegiełkę do wielkiego dzieła zapoczątkowanego przez Chrystusa. Potwierdza to Święty Paweł, gdy mówi: „Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony dopełniam udręk Chrystusa w moim ciele dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół" (List do Kolosan 1,24)



II. Biczowanie Pana Jezusa

W pretorium Piłata odbył się najdziwniejszy proces, jaki zna historia. Człowiek sądził Boga. Człowiek postawił obok Boga złoczyńcę - Barabasza i kazał ludziom wybierać. Ludzie wybrali złoczyńcę. Piłat nie wiedział, co zrobić z Jezusem. Wprawdzie oświadczał, że "żadnej winy w Nim nie znajduje" (Ew. wg św. Jana 19,4), a jednak pod wpływem szantażu i własnej chwiejności, zdecydował się poddać Jezusa okrutnej kaźni. Relacja ewangelisty jest niezwykle krótka: "kazał go ubiczować", ale ileż kryje ona przerażającej treści. Kaźń biczowania nazywano "wpół drogi do śmierci". O ile prawo żydowskie określało górną granicę uderzeń:"otrzyma nie więcej niż czterdzieści uderzeń" (Pwt 25,3), o tyle prawo rzymskie nie znało żadnych ograniczeń. A Jezus był przecież biczowany przez Rzymian.

Na podstawie śladów utrwalonych na całunie turyńskim obliczono, że Chrystus otrzymał około dziewięćdziesięciu podwójnych lub potrójnych uderzeń. Spełniły się słowa proroka Izajasza: "Poddałem grzbiet mój bijącym" (Iz 50,6).

Pytamy dlaczego tak się stało? I nie znajdujemy pełnej odpowiedzi. Z jednej strony stykamy się z tajemnicą ludzkiej nieprawości, z drugiej z wielkim misterium Bożych zamiarów. Jedno jest pewne, odkupienie dokonywało się za cenę krwi.



III. Cierniem ukoronowanie Pana Jezusa

W czasie przesłuchania Piłat zadał Chrystusowi pytanie: "Czy Ty jesteś królem żydowskim?" (J 18,33). Oskarżony potwierdził: "Tak, jestem królem" (J 18,37). Żołnierze rzymscy postanowili wyśmiać królewską godność Chrystusa. Zainscenizowali więc "koronację". Szybko znaleźli potrzebne rekwizyty: płaszcz koronacyjny - purpurowy łachman, berło - trzcinę i koronę uplecioną z cierni.

Wyrazem największej pogardy jest napluć komuś w twarz. W pretorium Piłata człowiek napluł w twarz Bogu. Chrystus przyjął tę obelgę w głębokim milczeniu.

Mogło się wydawać, że widok tak sponiewieranego Człowieka poruszy najzagorzalszych wrogów. "Oto człowiek!" - odezwał się Piłat do tłumu (J 19,5). W odpowiedzi usłyszał złowieszczy okrzyk: "Ukrzyżuj Go!"

Piłat skapitulował. Po chwili ogłosił wyrok śmierci. Człowiek skazał na śmierć Boga! Historia się powtarza. Dziś także człowiek skazuje Boga na śmierć, ilekroć dopuszcza się grzechu.



IV. Dźwiganie Krzyża na Kalwarię

Po wydaniu formalnego wyroku śmierci na Chrystusa, Piłat nie troszczył się więcej o Niego. Skazaniec przechodził pod władzę setnika.

W pretorium uformował się pochód na miejsce stracenia. Według zwyczaju rzymskiego, pochód otwierał woźny, który ogłaszał ludowi winę, pochodzenie i zbrodnie skazańców. Za nim szli przedstawiciele Sanhedrynu, potem Jezus z krzyżem między dwoma skazańcami, obok nich czterech żołnierzy - katów. Pochód zamykało stu żołnierzy pod wodzą setnika, który w takiej sytuacji określany był jako "exactor mortis" - "wykonawca śmierci".

Kaźń krzyżowa była karą odstraszającą. Dlatego Rzymianie prowadzili skazańców przez najludniejsze ulice miasta, we własnym odzieniu, by ludzie dowiedzieli się o egzekucji i rozpoznali skazanego.

Wśród morza nienawiści Chrystus dostrzega jednak kilka życzliwych osób. To niewiasty jerozolimskie. Pociesza je, ale równocześnie przestrzega: "Nie płaczcie nade mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi" (Łk 23,28). - "Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią, to cóż się stanie z suchym?" (Łk 23,31).

Bez względu na to, za jakie drzewo siebie uważam, jest powód, abym nad sobą zapłakał.



V. Śmierć Pana Jezusa na Krzyżu

Nazywano Go Nauczycielem i Panem (J 13,13). Pozostał nim do ostatniego tchnienia. Nawet z takiej katedry, jaką był krzyż przemawiał:

"Ojcze przebacz im, bo nie wiedzą co czynią" (Łk 23,34)
"Zaprawdę powiadam ci: Dziś ze mną będziesz w raju" (Łk 23,43)
"Niewiasto, oto syn twój - Oto matka twoja" (J 19, 26-27)
"Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?" (Mt 27,46)
"Pragnę" (J 19,28)
"Wykonało się!" (J 19,30)
"Ojcze, w ręce Twoje powierzam ducha mojego" (Łk 23,46)
Zawisł między niebem a ziemią.
"A ja gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie" (J 12,32).

Aby być przyciągniętym przez Chrystusa, trzeba się do Niego zwróćić, tak jak to uczynił dobry łotr: "Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa" (Łk 23,42). Odpowiedź Jezusa była natychmiastowa: "Zaprawdę powiadam ci: Dziś ze mną będziesz w raju" (Łk 23,43).

"Matko Boża spod stóp krzyża
Współczująca na Golgocie
Jak to dobrze, że się zbliżasz
Do nas w wieczór srebrno - złoty."

/ www.dominikanie.com /
© MBKP.BD 2008