I. Modlitwa Pana Jezusa w Ogrójcu
Skończyła się ostatnia wieczerza. Pan Jezus z Apostołami opuścił wieczernik. Starym zwyczajem udali się do Ogrodu Oliwnego. Było już ciemno. Jezus dokładnie wiedział, że czeka Go męka. Dlatego prosił swoich uczniów o modlitwę. Sam też udał się na osobne miejsce, aby się modlić. Gdy po pewnym czasie powrócił do uczniów, zastał ich śpiących. Kazał im znów się modlić i sam jeszcze raz udał się na modlitwę. W czasie tej modlitwy zobaczył całą swoją przyszłą mękę. Prosił więc Boga Ojca, aby Mu zmniejszył cierpienie. Zaraz jednak dodał, że przede wszystkim ma się spełnić wola Ojca. Jezus wiedział, że ma cierpieć za wszystkich ludzi. W tej modlitwie znalazł umocnienie na nadchodzące godziny męki. Gdy Jezus się jeszcze modlił, przy bramie ogrodu pojawił się tłum ludzi z pochodniami i kijami. Było też wojsko. To Judasz ich przyprowadził. Sprzedał im Jezusa za trzydzieści srebrników. Judasz podszedł do Jezusa i pocałował Go na powitanie. Wtedy żołnierze podbiegli i związali Jezusa. Piotr w obronie Jezusa wyjął miecz i odciął żołnierzowi ucho. Ale Jezus uzdrowił rannego. Wówczas tłum wyprowadził Jezusa z ogrodu. Wszyscy Apostołowie wystraszyli się i pouciekali. Jezus został sam ze swoimi wrogami. Dla Jezusa rozpoczęła się noc przesłuchań i cierpień w samotności.
Każdy człowiek chciałby zmniejszyć swoje cierpienie. Jezus też prosił o to swojego Ojca. Bardziej jednak niż swoje własne życie, cenił nasze zbawienie. Dlatego podjął decyzję oddania siebie za ludzi. Jezus jest we wszystkim posłuszny swojemu Ojcu. Nawet w rzeczach najtrudniejszych.
My też chcemy być jak Jezus we wszystkim posłuszni Ojcu w niebie, choćby to nas miało wiele kosztować.
II. Biczowanie Pana Jezusa
Noc z czwartku na piątek była dla Jezusa tragiczna. Był prowadzony od Annasza do Kajfasza. Przesłuchiwali Go sędziowie i kapłani. Chcieli znaleźć powód, aby Go oskarżyć. Wszyscy zapomnieli o cudach Jezusa, o uzdrowieniach i Jego naukach o Królestwie Bożym. Może nawet Jego uczniowie stali się teraz Jego wrogami. Nastała godzina ciemności. Ludzie przestali odróżniać prawdę od kłamstwa, dobro od zła. Przyjaciele i uczniowie Jezusa ze strachu się pochowali. Czekali co będzie dalej. Tej nocy nawet święty Piotr trzy razy powiedział, że nie zna Jezusa. I wtedy zapiał kogut. Z nastaniem dnia zaprowadzono Jezusa do Piłata. Zaczęło się najważniejsze przesłuchanie. Znalazło się wielu fałszywych świadków, którzy zeznawali przeciw Jezusowi. Piłat chciał poznać prawdę o Jezusie. Gdy Jezus powiedział Piłatowi, że jest królem, Piłat się wystraszył. Tłumy jednak zaczęły się domagać, aby posłał Jezusa na śmierć. Wtedy przyprowadzono Barabasza i postawiono obok Jezusa. Piłat miał władzę uwolnić na święto jednego więźnia. Chociaż Barabasz był znanym przestępcą, tłumy wybrały jego. Wtedy Piłat skazał Jezusa na ubiczowanie. Żołnierze przywiązali Jezusa do słupa i bili Go z całej siły biczami. Całe ciało pokryło się siniakami, ranami i krwią. Niektórzy więźniowie umierali po biczowaniu. Trudno sobie wyobrazić ogrom tego cierpienia. Tak cierpieć można tylko z miłości.
Ludzie zadecydowali, że Bóg ma umrzeć. Wydali na Niego wyrok. Bóg poddaje się temu wyrokowi i cierpi dobrowolnie. Wie jak bardzo wszyscy tego potrzebujemy. Gdy dziś grzeszymy, wydajemy taki sam wyrok na Jezusa. Nie chcemy, aby żył w naszym sercu. Jezus uczy nas w tej tajemnicy wierności. Najważniejsze jest w naszym życiu to, co podoba się Bogu.
Naucz nas, Panie Jezu, wierności na co dzień. Naucz nas odwagi stania przy Tobie, nawet w najtrudniejszych chwilach.
III. Cierniem ukoronowanie Pana Jezusa
Po biczowaniu żołnierze ponownie założyli Jezusowi Jego szaty. Zaczęły one powoli przysychać do zakrwawionego ciała. Nie był to jednak koniec cierpienia. Cały oddział żołnierzy wyprowadził Jezusa do koszar. Tam zerwali z Niego jego szaty. Ubrali w czerwony płaszcz żołnierski. Do prawej ręki włożyli trzcinę. Któryś z żołnierzy uplótł wieniec z ciernistego krzewu i włożył Jezusowi na głowę. Korona cierniowa wbiła się w skronie. Krew zalała Jezusowi twarz. Tak chcieli żołnierze dokuczyć Jezusowi za to, że nazwał się królem. Czerwony płaszcz miał przypominać królewskie szaty. Trzcina miała oznaczać berło, znak królewskiej władzy. Cierniowa korona miała być znakiem królewskiej godności. Zaczęli więc kolejno podchodzić do Jezusa, bić Go, popychać, a nawet pluć na Niego. Mówili przy tym: „Witaj, królu Żydowski!" Tak zabawiali się, aż im się znudziło. Potem ponownie przebrali Jezusa w Jego własne szaty, a następnie wyprowadzili Go, aby Go ukrzyżować.
Wielu z nas chciałoby nosić na głowie prawdziwą koronę ze złota i trzymać prawdziwe berło w dłoni. Moglibyśmy wtedy wszystkim rozkazywać. Wszyscy byliby naszymi sługami. A jednak Ty dałeś nam przykład, że nie trzeba się wywyższać. Ty chcesz, abyśmy byli pokorni. Pomóż nam odważnie i cierpliwie znosić nasze cierpienia i przeciwności.
Nie pozwól też, byśmy - niczym żołnierze za czasów Jezusa - zabawiali się kosztem innych, raniąc ich dokuczaniem, naśmiewaniem się, upokarzaniem aż do znudzenia.
IV. Dźwiganie Krzyża na Kalwarię
Droga na Golgotę była wąska i kręta. Wielki krzyż był bardzo ciężki. Jezus nie miał już sił. Żołnierze podali Mu krzyż i rozpoczęła się droga krzyżowa. Za miastem przy drodze zebrali się ludzie. Byli ciekawi, co stanie się z tym wielkim prorokiem. Jedni się z Niego wyśmiewali, a inni Go pocieszali. Wśród tłumów byli też Jego uczniowie. Krzyż okazał się za ciężki. Jezus upada wiele razy pod jego ciężarem. Wydawało się, że droga ta nigdy się nie skończy. Weronika podeszła do Jezusa i wytarła Mu twarz chustą. Jezus zostawił jej za to na chuście swój wizerunek. Nie myślał o sobie nawet teraz. Gdy zobaczył płaczące kobiety z dziećmi, zaczął je pocieszać. Za krzyżem szła też Maryja, Matka Jezusa. Było Jej bardzo ciężko na sercu. Maryja wiedziała, że Jej Syn dźwiga krzyż za grzechy wszystkich ludzi. Jezusowi było łatwiej cierpieć, gdy zobaczył w pobliżu swoją Matkę Maryję. Był jednak za słaby, aby donieść krzyż na szczyt. Właśnie wracał do domu Szymon z Cyreny. Żołnierze zmusili go, aby pomógł Jezusowi w dźwiganiu krzyża. Szymon nie wiedział komu pomaga. Razem z Jezusem dźwigali swoje krzyże dwaj przestępcy. Mieli ponieść słuszną karę za swoje złe czyny. Jezus miał oddać swoje życie wisząc między przestępcami. Chociaż droga krzyżowa była niesprawiedliwą karą, Jezus chętnie dźwigał swój krzyż za zbawienie wszystkich ludzi.
Czasem nam się wydaje, że nasze życie to droga krzyżowa. Tak nam ciężko. Zazdrościmy innym. Ale nasz własny krzyż jest do nas najbardziej dopasowany. Szukamy Szymona z Cyreny, żeby nam pomógł. Kto jednak chce zmniejszyć swoje cierpienia, sam powinien stać się Szymonem. Gdy pomagamy innym, wtedy najbardziej pomagamy sobie. Bóg nam to wynagrodzi.
Jezu, naucz nas bardziej martwić się o innych niż o siebie.
V. Śmierć Pana Jezusa na Krzyżu
Golgota to miejsce straceń. Najsmutniejsze miejsce na ziemi. Jezus dotarł tam resztkami sił. Belka krzyża głośno opadła na ziemię. Żołnierze zdarli z Niego szaty i podzielili je między siebie. Położyli Jezusa na belce i zaczęli przybijać Jego ręce. Potem razem z belką wciągnęli Go na przygotowany słup. Trzeba było jeszcze tylko przybić nogi. Nad głową umieścili tabliczkę z napisem: „Jezus Nazarejski - król żydowski." Było samo południe. Wielki upał. Jezus cierpiał ogromnie. Wiszenie na krzyżu bardzo utrudnia oddychanie. Chciało Mu się pić. Żołnierze podali Mu ocet. Jezus czuł się opuszczony przez wszystkich. Nawet przez Ojca. Modlił się: „Ojcze, czemuś mnie opuścił." Bóg Ojciec przyjął to cierpienie. Pod krzyżem stała Maryja i najmłodszy uczeń Jan. Kiedy Jezus dostrzegł ich, powiedział do Maryi: „Oto syn Twój". Potem zwrócił się do Jana słowami: „Oto Matka twoja". Wtedy Jan zaopiekował się Maryją. Od tej chwili Maryja stała się Matką Jana i wszystkich uczniów Jezusa. O godzinie piętnastej słońce się zaćmiło. Ludzie zaczęli z przerażenia uciekać. Jezus wypowiedział ostatnie słowa: „Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego", a następnie skonał. Jeszcze przed zachodem słońca złożono ciało Jezusa do grobu, który zasunięto olbrzymim kamieniem. Dodatkowo grobu pilnowali żołnierze, aby nikt nie wykradł ciała Jezusa. Tak zakończył się największy dramat miłości w dziejach świata.
Niektórzy ludzie robią przed śmiercią testament. Wszystkie swoje cenne rzeczy przekazują najbliższym. Wiedzą, że po śmierci już nic nie będzie potrzebne. Tam dokąd idą liczy się tylko dobro i miłość. Jezus też zrobił testament na krzyżu. Oddał nam na zawsze swoją Matkę Maryję. Maryja pod krzyżem stała się Matką wszystkich ludzi, Matką każdego człowieka, moją Matką.
Ucz nas Maryjo, jak kochać Twojego Syna.
/ www.katolickapolonia.com /